Darmowy PageRank

środa, 12 grudnia 2012

o bacy

Spotyka się w knajpie dwóch górali, a ponieważ jeden z nich niedawno
się ożenił, to drugi pyta się go, jak mu poszło w noc poślubną.
- Ano, Stasiu, normalnie. Jak weszliśmy do sypialni to się rozebrałem,
żeby se psiakrew nie pomyślała, że się jej wstydzę. Potem dałem jej
w gębę, żeby sobie nie pomyślała, że jej się boję. Na sam koniec sam
się zaspokoiłem, żeby se psiakrew nie pomyślała, że jej potrzebuję.

Pewnego razu turysta zadał bacy pytanie:
- Baco, czy macie wrzątek?
- Mom ino zimny.

 Idzie gazda z workiem na plecach, cały zakrwawiony na twarzy. Spotyka go drugi gazda:
- Kto Cię tak urządził?
- Teściowa.
- Ooo! Ja, jakbym miał taką teściową, to bym ją ciupagą zarąbał!
- A Ty myślisz, że co ja niosę w worku?

- Gazdo, a co tam tak kucacie pod płotem?
- Kupę robię!
- W gaciach?
- Ło Jezu!

 Baca trzyma swoją teściową nad przepaścią i mówi:
-Mój dziadek swoją teściową w Dunajcu utopił,
mój ojciec swoją teściową ciupagą zaciupał,
 a ja cię puszczę wolno. Leć!

Baca napadł na bank i wyjechał do Ameryki.
Siedzi w rowie i liczy kasę.
Nagle podchodzi do niego policjant, pokazuje odznakę i mówi:
- POLICE
A baca na to:
- Nie, nie sam se police.

Ksiądz zgubił się w górach, spotyka bacę:
- Baco, którędy do Zakopanego?
- A, za ile?
- jak to baco za ile. Za Bóg zapłać...
- A, to niech was Bóg prowadzi...

 Przychodzi baca do spowiedzi, zaczyna się spowiadać i mówi:
- Proszę księdza ukradłem łańcuch.
- Jaki?
- Taki zwykły, trzy metrowy.
- A co było na końcu tego łańcucha?
- Krowa.

Idzie turysta i nagle widzi bacę kucającego sobie w krzakach.
- Baco, co robicie?
- No srom, nie widzisz?
- A gacie?
- Łoo k*rwa!!
 
Turysta pyta Bacę:
- Baco, jak przepowiadacie pogodę?
- Ano po świstaku.
- Jak to po świstaku?
- Jeśli świstak podrapie się jeden raz, to znaczy że będzie ładna pogoda, jak dwa, to znaczy że będzie śnieg, a jak trzy, to znaczy że będzie burza.
- A jak podrapie się więcej razy?
- To znaczy że ma pchły.

Turysta do bacy:
- Ile kosztuje ten pies?
- Sto milionów.
- Przecież nikt go nie kupi.
Po pewnym czasie turysta do bacy:
- Sprzedaliście psa?
- Tak. Za dwa koty po 50 milionów.

 Wywiad z bacą:
- Baco, jak wygląda wasz dzień pracy?
- Rano wyprowadzam owce na hale, wyciągam flaszkę i piję...
- Baco, ten wywiad będą czytać dzieci. Zamiast flaszka mówcie książka.
- Dobra. Rano wyprowadzam owce, wyciągam książkę i czytam. W południe przychodzi
Jędrek ze swoją książką i razem czytamy jego książkę. Po południu idziemy do księgarni i kupujemy dwie książki,
które czytamy do wieczora. Wieczorem idziemy do Franka i czytamy jego rękopisy.

Jedzie baca furmanką i bije konia batem aby szybciej szedł.
Uderzył go 1 raz, uderzył go 2 raz, koń przy 3 razie nie wytrzymał i mówi:
- Jeszcze raz mnie tym batem uderzysz a Cię zdzielę z kopyta.
Baca zdziwiony mówi:
- Pierwszy raz słyszę jak koń mówi.
A pies idący z boku:
- Ja też

Turysta do bacy:
- Ile kosztuje ten pies??
- Sto milionów.
- Przecież nikt go nie kupi.
Po pewnym czasie turysta do bacy:
- Sprzedaliście psa??
- Tak. Za dwa koty po 50 milionów...

 Leży baca na trawniku z gołym kutasem. Podchodzi policjant i pyta:
- co pan robi?
A on na to:
- konia pasę.

Pijany Baca ledwo wychodzi z knajpy.                                     
Po chwili wpada w przepaść i zaczyna się modlić:
- Panie Boże, już nigdy nie będę pił, pozwól mi tylko spaść na coś miękkiego.
Baca rano budzi się na stogu siana, przeciąga się i mówi:
- Ale po pijaku człowiek głupoty gada.

Baca został oskarżony o nielegalne posiadanie broni. Pod koniec rozprawy sędzia pyta się:
- Czy podsądny ma coś na swoją obronę?
- Tak, czołg w stodole.

Jedzie baca bacową i nagle zerwała się burza. Piorun uderzył 10 metrów od furmanki. Baca: NOOOOOO
Piorun uderzył w bacową. Baca: NO!

Idzie baca przez połoniny i widzi jak turysta robi pompki dla zdrowia.
Stanął i kiwa głową z podziwem i mówi:
- Różne ja wiatry widziałem, ale żeby babe spod chłopa wywiało...?

Baca został oskarżony o nielegalne posiadanie broni.
Pod koniec rozprawy sędzia pyta się:
- Czy podsądny ma coś na swoją obronę?
- Tak, czołg w stodole.

 Jest baca w wodzie i ma wody po kolana przypływa 1 łódka i pan mówi z tej łódki
baco wchodź bo się utopisz nie ja wierze w Boga on mnie uratuje no i przypływa
2 łódka, baca ma wody po pas i pan mówi wchodź bo się utopisz nie ja wierze
w Boga on mnie uratuje no i w końcu baca ma wody po szyje i przypływa 3 łódka
i pan mówi wchodź baco bo się utopisz nie ja wierze w Boga on mnie uratuje.
No i baca się utopił jest już w niebie i mówi do Boga
 Boże ja w ciebie tak wierzyłem czemu ty mnie nie uratowałeś.
- a Bóg na to bo ty głupi jesteś ja po Ciebie trzy łódki wysłałem.

 Był wypadek w górach, rozbił się maluch o drzewo. Zebrało się dużo widowni,
 wreszcie przyjechała policja. Wypytują każdego z widzów czy widział jak to się stało.
 Nikt nic nie widział, aż jeden z nich zaproponował że zapewne Baca
coś widział.
Podchodzą więc policjanci do Bacy i pytają się:
- Baco, widzieliście ten wypadek?
- Ano widziołem.
- Powiecie nam jak się ten wypadek stał.
- Ano widzicie panowie to drzewo.
- Widzimy
- A oni nie widzieli.

 Turysta pyta Bacę:
- Baco, jak przepowiadacie pogodę?
- Ano po świstaku.
- Jak to po świstaku?
- Jeśli świstak podrapie się jeden raz, to znaczy że będzie ładna pogoda,
 jak dwa, to znaczy że będzie śnieg, a jak trzy, to znaczy że będzie burza.
- A jak podrapie się więcej razy?
- To znaczy że ma pchły.

Baca słyszy krzyki z podwórka:
- Czego tam?
- Bacoooo! Potrzebujecie drewna?
- Nieeee! Przecie mom!
Rano baca budzi się, wychodzi na podwórko, patrzy:
- O kur.*! Gdzie moje drewno?

 Przychodzi zmarznięty turysta do bacówki i pyta się bacy:
- Baco macie coś do jedzenia?
- Ni, ni momy.
- A macie chociaż wrzątek?
- Mom, ino mi wystygł.

Siedzi baca na drzewie i śpiewa.
Przechodzi turysta:
- Baco, spadniecie, na drzewie się nie śpiewa.
- Nie spadnę.
Za godzinę wraca turysta, patrzy, a pod drzewem leży baca.
- A mówiłem Wam baco - nie śpiewa się na drzewie.
- Śpiwo się, śpiwo, ino się nie tańcy.

 Turysta pyta Bacę:
- Baco, a gdzie wy te owce pędzicie?
- A będę je hodował.
- Ale baco, przecież wy owczarni nie macie.
- No to będę je w izbie trzymał.
- Baco, przecież to straszny smród
- No będą się musiały przyzwyczaić.

o warjatach


Kowalski siedzi na kozetce u psychoanalityka .
- Panie doktorze, wydaje mi się, że u nas w lodówce ktoś mieszka.
- Dlaczego pan tak sądzi?
- Bo żona nosi tam jedzenie.


Psychiatra do swojego asystenta:
- Jak czuje się chory, który podawał się za Ludwika XV?
- Już lepiej. Teraz twierdzi, że jest Ludwikiem XIV.

 Dwaj wariaci w krzakach rozbrajają bombę!
Jeden pyta:
- Co się stanie ja wybuchnie?
- Nie martw się mam drugą!

 Przez park przynależący do domu wariatów idzie ordynator i spostrzega pacjenta siedzącego na ławce i walącego się kamieniem w głowę.
- Co robisz?
- Narkotyzuje się!
Idzie więc dalej, a tam kolejny wariat siedzi i tłucze w swoją głowę dwoma kamieniami.
- Co robisz?
- Biorę podwójną dawkę dzisiejszej działki.
Poszedł ordynator dalej wzruszając ramionami, a tu patrzy, a na kupie kamieni siedzi trzeci wariat i rozgląda się wokół.
- A Ty co robisz?
- Sprzedaję narkotyki.

Dwaj wariaci uciekają z wariatkowa.
Biegną, biegną, aż tu nagle woda i żadnego mostu.
Na to jeden:
- I co teraz?
- Mam pomysł. Ja poświecę latarką na wodę a ty przejdziesz po świetle jak po moście.
- Ty chyba głupi jesteś, poje... cię całkiem, myślisz, że ja głupi jestem? Ja wejdę ty zgasisz i ja spadnę.

W szpitalu psychiatrycznym raz na rok odbywa się przegląd ludzi.
Zrobili sztuczny sklep.
Posadzili wszystkich i pytają:
- Kto kupi litr chleba?
Wyrywa się jeden, podchodzi i mówi:
- Poproszę litr chleba.
- Eee tam zostajesz jeszcze na rok co najmniej.
Pytają dalej:
- Kto kupi litr chleba?
Sytuacja się powtarza.
Jeden z opiekunów widzi, że w rogu sali śmieje się jeden z pacjentów i mówi:
- Eee ty tam w rogu, z czego się śmiejesz?
- Ahahahah bo poszedł po chleb a nie wziął butelki.

Siedzą wariaci na drzewie i udają jabłka. Jeden pyta drugiego:
-Dojrzałeś?
-Tak
-No to spadamy!

W domu wariatów umarł wariat.
Wybrali wiec dwu osobową delegacje.
 Po pogrzebie wszyscy pytają jak było,
 a oni na to, że ta rodzina jakaś nienormalna, bo jak zagrali marsza to my ino w dwójkę tańcowali.

 Jedzie dwóch wariatów samochodem i jeden mówi:
- Patrz jaki piękny las
- Nie widzę, bo drzewa mi zasłaniają - odpowiada drugi.

 W zakładzie psychiatrycznym jeden wariat biega po sali i krzyczy - nie dotykajcie mnie ,jestem zesłany
 przez Boga !!! A na to drugi wariat siedzi na krześle i mówi- nie wierzcie mu , nikogo nie wysyłałem !

 - Dlaczego wypisujesz do domu tego pacjenta spod ósemki - pyta psychiatra
psychiatry.
- Bo on już jest wyleczony! Wczoraj wyciągnął z basenu innego pacjenta
który się topił!
- Tak, ale potem go powiesił żeby wysechł!

 Facet z depresją chce popełnić samobójstwo. Wiesza linę na gałęzi drzewa, które rośnie nad jeziorem i zakłada
ją sobie na szyję. Nagle gałąź pęka i facet ląduje w jeziorze. Macha rękami łyka wodę, ale wychodzi wreszcie na
 brzeg i mówi:
- no żesz kurwa mać przez to wieszanie byłbym się utopił!!!!!..........

Do lekarza psychiatry przychodzi facetka i mówi:
- Panie doktorze, z moim mężem dzieje się coś dziwnego. Jak wypije kawę,
wpada w szal i zjada cala filiżankę. Zostawia tylko uszko.
- A to faktycznie dziwne. Uszko jest najlepsze.

 Dwaj wariaci w krzakach rozbrajają bombę!
Jeden pyta:
- Co się stanie ja wybuchnie?
- Nie martw się mam drugą!

 Lekarz w szpitalu psychiatrycznym bada trzech swoich pacjentów.
- Ile jest dwa razy dwa? - pyta pierwszego.
- Piec tysięcy.
- Ile jest dwa razy dwa? - pyta drugiego.
- Piątek.
- Ile jest dwa razy dwa? - pyta zupełnie zrezygnowany trzeciego pacjenta.
- Cztery.
- Świetnie! - wykrzykuje uradowany lekarz. - Proszę powiedzieć,
w jaki sposób uzyskał pan ten wynik?
- To proste. Podzieliłem piec tysięcy przez piątek.

Dwóch świrów ucieka dachami.
Nagle pojawia się duża przepaść.
Jeden mówi do drugiego:
- Nie uda się, za daleko.
- Uda się! Posłuchaj, ja zapalę latarkę, a ty przejdziesz po promieniu światła.
- Ty, ja nie jestem taki głupi, jak będę przechodził, to zgasisz latarkę.

Jadą wariaci autobusem.
W pewnej chwili autobus stanął.
Kierowca zagląda pod maskę.
Podchodzi do niego wariat i mówi:
- Ja wiem co się stało, ja wiem co się stało!
- Spadaj wariacie, idź pobaw się z kolegami.
I tak ze 3 razy.
Za 4 razem nie wytrzymał i zrezygnowany pyta:
- No to co się stało?
- Autobus sie zepsuł.

 Do lekarza psychiatry przychodzi facetka i mówi:
- Panie doktorze, z moim mężem dzieje się coś dziwnego. Jak wypije kawę, wpada w szal i zjada calą filiżankę. Zostawia tylko uszko.
- A to faktycznie dziwne. Uszko jest najlepsze.

o księdzach

Facet się spowiada i wyznaje swoje grzechy:
- przeklinałem
A ksiądz na to:
- A jakie to były przekleństwa?
- hmmm ... k**wa ... zapomniałem!

Ksiądz poucza gosposię:
- Dziś wieczorem, jak przyjdą goście, podaj tylko drinki, bez niczego.
- Ależ proszę księdza! Może chociaż fartuszek założę?

 Ksiądz odprawia drogę krzyżową.
Przy piątej stacji podbiega do księdza gosposia i szepce:
-Proszę księdza, przyjechali z wydziału finansowego!
To bardzo pilna sprawa!
 Niech ksiądz przeprosi wszystkich i przerwie drogę krzyżową!
Ksiądz szepce do kościelnego:
-Poprowadź za mnie dalej drogę krzyżową.
I tak wszystko przeciągaj, żebym zdążył wrócić na zakończenie!
Księdzu spotkanie z urzędnikami zajęło więcej czasu niż przypuszczał.
 Po jakimś czasie wbiega do kościoła w nadziei, że zdąży na ostatnią,
 czternastą stację drogi krzyżowej.
Nastawia uszu i słyszy głos kościelnego:
- Staaacjaaa dwuuudziieestaaa piąątaa!
 Szymon Cyrenejczyk poślubia świętą Weronikę!

Młodego kleryka po seminarium oprowadzają starsi koledzy.
Podchodzą do szafy i mówią:
- To jest taka nasza specjalna szafa rozkoszy. Jeśli najdzie Cię ochota, to możesz sobie tam poużywać, ale tylko w poniedziałki, wtorki, środy, piątki, soboty i niedziele.
- A co z czwartkiem? - Pyta młody kleryk.
- W czwartek Ty siedzisz w szafie.

Przychodzi facet do księdza i mówi:
- Proszę księdza chciałbym, aby mi ksiądz ochrzcił kota.
- Przykro mi synu, lecz nasza wiara na to nie pozwala.
- Dobrze zapłacę.
Facet wykłada pieniądze. Ksiądz ochrzcił kota, ale miał wyrzuty sumienia, więc poszedł z tym do biskupa,
opowiedział mu wszystko, a biskup na to:
- Co Ty zrobiłeś? Wiesz o tym, że tego nie można robić?
- Ale on dobrze zapłacił...
- Ile?
-Milion.
-To proszę przygotować kota do Komunii Świętej

 Idzie ksiądz przez las. Nagle słyszy, że za krzakami coś się skrada, więc zaczyna się modlić:
- Panie Boże, spraw aby to zwierzę było chrześcijańsko nastawione. - Nagle zza krzaków wychodzi wilk. Klęka na
kolanach, składa łapki i mówi:
- Panie Boże, pobłogosław ten oto posiłek...

Dwaj młodzi księża rozmawiają na temat spowiedzi.
Pierwszy stwierdza:
- Od tego, co się teraz słyszy od młodzieży przy spowiedzi,
to się człowiekowi dosłownie czapka podnosi.
- To po co kładziesz ją na kolanach.

 W szpitalu leży pod tlenem umierający facet.
Przychodzi do niego ksiądz, żeby go wyspowiadać.
Przysiadł na jego łóżku i mówi:
- Tak, synu, powiedz mi ostatnie swoje grzechy.
- Ch..., ch...
- O przepraszam, widzę, że masz maskę tlenową. Więc masz tutaj kartkę, długopis i napisz.
Facet napisał coś i zmarł.
Ksiądz bierze kartkę i czyta:
- "Chamie, zejdź z przewodu tlenowego...".

Przed bramą nieba staje ksiądz i kierowca autobusu. święty Piotr mówi:
- Ty kierowco do nieba, a ty księże do czyśćca.
- Ale czemu tak? - pyta ksiądz.
- Bo widzisz, jak ty prawiłeś kazania to wszyscy spali, a gdy on prowadził autobus to wszyscy się modlili.

 W drodze do kościoła młoda para zginęła w wypadku samochodowym. Stojąc u bram nieba i czekając na św. Piotra
 zastanawiali się, czy jest możliwe wzięcie ślubu w niebie. Gdy św. Piotr się pojawił zadali mu to pytanie. On
 odpowiedział, że to pierwsza taka prośba i właściwie to nie wie, ale pójdzie się dowiedzieć.
W czasie nieobecności świętego (miesiące lecą) para zaczęła się zastanawiać, czy czasem nie popełnia błędu, no
bo jeśli do siebie nie pasują, jeśli coś pójdzie nie tak - utkną w niebie złączeni na zawsze.
Po trzech miesiącach wraca zmęczony święty, informuje ich, że wzięcie ślubu jest możliwe. Para stwierdza - ok,
ale jeśli coś będzie nie tak, to czy będą mogli wziąć rozwód. Wściekły św. Piotr rzuca kluczem o ziemię...
- Czy coś nie tak - pyta wystraszona para.
- Dajcie spokój - mówi św. Piotr - zajęło mi trzy miesiące żeby znaleźć tu jakiegoś księdza, czy zdajecie sobie
sprawę, ile może potrwać
 znalezienie prawnika?!

 Facet się spowiada i wyznaje swoje grzechy:
- przeklinałem
A ksiądz na to:
- A jakie to były przekleństwa?
- hmmm ... kurwa ... zapomniałem!

Dziadek przychodzi do spowiedzi:
-Proszę księdza ja przez wojnę ukrywałem żyda
-ale to nie grzech, to wielka droga do zbawienia!
-no tak ale ja za dobę kazałem mu płacić 100$
-a to już nie jest tak dobrze......
Ksiądz daje mu rozgrzeszenie i staruszek wychodzi po czym za chwilę wraca:
-Proszę księdza a jak ksiądz myśli powiedzieć mu że wojna dawno się skończyła???

Ksiądz jedzie do chorego. Zatrzymuje go milicjant:
- bez świateł ? Mandat 50 złotych !
- Synu, jadę do chorego z Panem Bogiem...
- CO ?! we dwóch na rowerze ?! 100 złotych !
Ksiądz płaci, odjeżdża i myśli: "Jakie to szczęście, ze nie wiedział, ze
Bóg jest w trzech osobach"

 Przychodzi dziewczyna do spowiedzi, krótka rozmowa wprowadzająca i ksiądz prosi o wyznanie grzechów.
- Ojcze bardzo zgrzeszyłam myślą, duszą a przede wszystkim ciałem
- A ciałem ile razy ?
- Około 200.
- Oj piekło córko piekło!!!!! - krzyczy ksiądz.
- Nie piekło tylko swędziało.

Zatrzymuje się ksiądz przy prostytutce stojącej przy trasie:
- dziecko, zeszłaś na złą drogę!
- to tędy już tiry nie jeżdżą?!

Wyobraźcie sobie byłem na mszy.
Kobieta w ławce obok mnie zapaliła papierosa, no to gdy to zobaczyłem, to mi piwo z ręki wypadło.

 Przychodzi baba do spowiedzi i mówi te grzechy i mówi, a ksiądz patrzy za nią, wielka kolejka i mówi:
to niech pani jutro przyniesie tyle ziemniaków ile pani ma grzechów.
Na 2 dzień baba przyniosła worek ziemniaków.
Ksiądz mówi: aż tyle?
A baba mówi: mój syn stoi jeszcze ciągnikiem z dwoma wozami.

  Pobożny ksiądz umarł i trafił do czyśćca. Dowiedział się tam, że jego parafianin Zenek trafił prosto do nieba
Rozżalony ksiądz napisał więc do świętego Piotra. " Nie zaszła tu żadna pomyłka - wyjaśnia księdzu św. Piotr.
Gdy ty prowadziłeś mszę to ludzie spali, a gdy Zenek prowadził autobus to wszyscy się modlili".

 Rydzyk, pop i rabin opowiadają, co każdy z nich robi z pieniędzmi zbieranymi na tacę.
Rabin: - Ja rysuję kółko wielkości tacy i podrzucam pieniądze.
Co spadnie do kółka, to dla Boga, a reszta dla mnie.
Pop: - Ja rysuję kreskę i podrzucam pieniądze.
Co spadnie na prawo to dla Boga, a to po lewej jest dla mnie.
Rydzyk: - Ja tak samo podrzucam pieniądze do góry. Co Bóg złapie, to jego!

Księdzu zginęła mąka.
Podejrzewał organistę, więc postanowił dobrać się do niego podczas spowiedzi.
Podchodzi organista Antek do konfesjonału, a ksiądz bez wstępów pyta:
- Nie wiesz, kto mi mąkę kradnie?
- Co ksiądz mówi?
- Kto mi mąkę kradnie?
- Tu nic nie słychać - odpowiada sprytny organista.
- Co ty opowiadasz!
- Zamieńmy się miejscami, to zobaczymy.
Zamienili się miejscami.
- A nie wie ksiądz, kto zaleca się do mojej żony? - pyta Antek.
- Rzeczywiście, tu nic nie słychać.

o ludożercach

Rozmawiają dwaj kanibale przy grillu:
- Nie obracaj tak szybko!
 Mięso się dobrze nie upiecze!
- Nie ma mowy!
To Polak, jeśli będę kręcił wolniej to ukradnie
mi węgiel.

 Dwóch kanibalów złapali cygana i wsadzili go na rożen.
Przychodzi trzeci i pyta:
- Czemu tak szybko go obracacie?
- Kiedy obracamy wolniej to podkrada nam ziemniaki.

Trzej ludożercy umówili się w sobotę na grilla.
Dwaj już rozpalają ogień.
Pierwszy piecze smakowite kobiece udko.
Drugi przyniósł duże i muskularne męskie ramię z łopatką.
W końcu nadchodzi trzeci kanibal, niesie urnę z prochami.
– Coś Ty przyniósł? A gdzie mięsko? – pytają koledzy.
– Ja mam dietę, dzisiaj tylko „gorący kubek"

 Na bezludnej wyspie wylądowali Anglik, Niemiec i Rusek... jedzenie się skończyło, więc umówili się, że
codziennie każdy
 będzie dawał coś z siebie pozostałym do jedzenia...
Pierwszego wieczoru Anglik odcina sobie rękę...
Drugiego Niemiec odcina sobie nogę...
Trzeciego Rusek przygotowuje się - ściąga spodnie a koledzy pytają:
-Co dzisiaj? Kiełbaska po rusku?!
A rusek na to:
-Nie... po jogurcie i spać...
 
Między ludożercami:
- Gdzieś zginęła moja żona! Nie widziałeś jej?
- Nie.
- A co żujesz?

 Ludożercy segregują złapanych białych.
-Zdrowy?
-Zdrowy.
-Na mięso, następny.
-Zdrowy?
-Chory.
-Na co chory?
-Na cukrzycę.
-To na kompot
 
Synek ludożerca łamiącym się głosem mówi do taty ludożercy:
- Tatusiu jestem głodny!
Na to ojciec odpowiada:
- Poczekaj chwilę, zaraz ci coś przyniosę.
Mija kilka chwil i tato wraca, niosąc na plecach trumnę. Synek widząc to mówi z żalem:
- Oj, tato, znowu ta konserwa!?

 Rozmawiają dwaj kanibale przy grillu:
- Nie obracaj tak szybko! Mięso się dobrze nie upiecze!
- Nie ma mowy! To Polak, jeśli będę kręcił wolniej to ukradnie
mi węgiel.